Egzamin na prawo jazdy – czyli jak nie umrzeć ze strachu

Egzamin na prawo jazdy. Dla niektórych, bułka z masłem, dla innych budzące grozę i strach wydarzenie, które spędza sen z powiek. Są zdania, iż trudniej go zdać, niż maturę. Cóż, jedno jest pewne – do jednego i do drugiego należy się odpowiednio przygotować. Na przestrzeni ostatnich lat formuła egzaminu ulegała zmianie.

Zawsze cel był ten sam – uzyskanie uprawnień do kierowania pojazdem. Dziś w czasach niezwykle mobilnych ta umiejętność wydaje się być tak oczywista, iż nie sposób sobie wyobrazić, by ktoś w swoich kwalifikacjach nie posiadał zapisu o prawo jazdy w swoim cv. Oczywiście są osoby, które podchodziły do egzaminu kilka lub kilkanaście razy, stanowiąc tym samym wysokie statystki rekordów oblanych egzaminów. Są tacy, którzy się zniechęcili i poddali, ale jest grono ludzi, którym udało się zyskać miano kierowcy. Skąd ten paraliżujący strach przed podejściem do egzaminu? Zapewne w dużej mierze bierze się on stąd, iż nasłuchaliśmy się mrocznych opowieści od doświadczonych kierowców, którzy przeżyli zapierające dech w piersiach wrażenia podczas swojego egzaminu, odpowiednio jeszcze ubarwione podczas przekazu z ust do ust. Każdy kursant oczywiście trafił na najbardziej potwornego w całym mieście, powiecie i okolicach egzaminatora, który tylko czeka na to, aby oblać kolejnego wystraszonego żółtodzioba. Opowieści te stają się później już mitami, a ich autorzy sami po latach się gubią w tym, co naprawdę przeżyli na egzaminie na prawo jazdy. Rada dla zdającego egzamin jest bardzo prosta – nie słuchać opowieści innych. Należy się skupić na tym, co ma się do wykonania, zmobilizować siły i koncentrację, aby osiągnąć zamierzony efekt. Musimy po prostu pokazać, że nadaje się na kierowcę i swoją postawą potrafimy odpowiednio reagować na różnorodne sytuacje zastające nas na drodze. Egzaminator da uprawnienia komuś, kto spełnia określone warunki. Na pewno nie będzie jego celem oblewanie kogoś, kto jest dobrze przygotowany do roli kierowcy.

Czasem się może okazać, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Tym samym, nie każdy egzamin na prawo jazdy musi stanowić scenariusz na horror lub film fantasy.